Od jakiegoś czasu stoimy w miejscu w sprawie pewnego projektu. Już dawno powinien pojawić się nowy interim manager, który przejąłby drugą fazę projektu. W pierwszej fazie "tuningowaliśmy sklep", w drugiej mamy usprawnić działania/produkcję.
Czasami tak się dzieje. Mamy wysokie wymagania co dotyczy znalezienia odpowiedniej osoby. A obecnie nie możemy "trafić" na osobę, która pasuje do projektu.
Wraz z kolegami dniami i nocami szukamy nowego współpracownika. Każdy z nas ma ale też swoje obowiązki operacyjne.
Tak więc zdarzyło się dzisiaj, że miałem rano do czynienia z nowymi przedstawicielami handlowymi, załatwiałem rozmowy akwizycyjne, załatwiałem nowe kontrakty i do tego wszystkiego mnie pchała "pilna sprawa" – znalezienie "naszej" osoby, która zacznie pracę nad projektem.
Przepełniony dziennik... "milion myśli w mojej głowie". I gdy wystukuję kolejny numer telefonu w ciągu popołudnia, nagle stwierdzam, że zamiast wybierać numer w komórce, wklepuję go w kalkulator. I wychodzi coś w stylu 724 miliony 109 tysięcy 252 🙄
(numer telefonu jest zmyślony... podobieństwo jest czysto przypadkowe)
W tym momencie się zatrzymam. Wydaje mi się, że to za dużo. 😂 Wtedy mój mózg znów przełącza się z automatycznego na rzeczywisty czas i zdaję sobie sprawę, że jestem w innej "aplikacji".
Co robisz Ty, gdy jesteś przeciążony i przenośnie "wkładasz chleb do lodówki zamiast do spiżarni"?