Zajmujemy się executive interim managementem

Wyznaczamy dyrektora wykonawczego.

Rozwiązujemy 2 problemy omawianego klienta: sprzeczności między właścicielami oraz wysoką roczną stratę w wysokości ok. 7 mil.

Po niespełna 2 latach sprzeczności się rozwiązały. Roczny zysk z kosztami naszych usług niespełna dwa miliony dla firmy klienta.

Myślę sobie, super, wszyscy są zadowoleni. A klient będzie wdzięczny.

Kontrakt został zawarty na 5 lat.

Czekamy z niecierpliwością na kolejne prace.

Nagle błysk z jasnego nieba.

W dowód "wdzięczności" klient przeciąga naszego człowieka, który złapał się na haczyk.

To się zdarza. To nie pierwszy raz. I prawdopodobnie nie będzie to ostatni raz. Wylizujesz swoją ranę i idziesz dalej. Jęczenie nie pomaga.

Należy zaznaczyć, że z taką sytuacją mieliśmy do czynienia około 5 razy w historii naszej firmy. Poza jednym przypadkiem, tak przeciągnięta osoba w firmie nie wytrzymała długo. Ale co z tego. To niewielkie pocieszenie. Biznes się skończył.

Dla naszej firmy straty w biznesie są liczone w milionach. Pięć lat to kawał czasu...

Pracujemy z klientem i naszym człowiekiem, aby rozliczyć całą sytuację finansowo. Ale to już nie to...

W zeszłym tygodniu sprawa negatywnej referencji wypłynęła tu na LI. Co więcej, jak się później okazało, była ona mocno zmanipulowana.
Jak sobie radzisz Ty, gdy masz wrażenie, że ktoś Cię rozszarpuje, "zbija", albo po prostu nie dostarcza rezultatów swojej pracy tak, jak tego oczekiwałeś?